11 lis 2012

Dzieje się

No i nastała cisza na moim blogu, a to z powodu wielkich poszukiwań nowego lokum. Kupno mieszkania to dopiero początek wielkiej przygody. Po licznych wędrówkach do banku wreszcie się udało. Około miesiąca temu dostaliśmy klucze do wymarzonego "domu" i rozpoczęliśmy remont. Ehh i tu dopiero zaczęły się kłopoty, jak to zwykle bywa z "tylko się odmaluje", zrobiło się cyklinowanie podłogi, usuwanie bejcy z drzwi, wymienianie rur schowanych pod karton gipsem, które miały być nowe  itd. itp. Większość prac próbujemy wykonać sami, ale niestety naszym przeciwnikiem jest brak czasu. W castoramie obsługa już na mój widok ucieka. Powoli dochodzimy do punktu, w którym wycieńczenie fizyczne jest czymś na porządku dziennym, ale nie poddajemy się i walczymy dalej. Nawet zakupy w Ikei, z których zawsze cieszyłam się jak male dziecko przestały cieszyć w momencie, kiedy wnoszenia kilkudziesięciu paczek do mieszkania. Poniżej zdjęcie "tylko" naszej kuchni :). Drugie tyle czekało grzecznie na swoją kolej.  


Gdyby komuś się bardzo nudziło, to mam jeszcze 4 drewniane framugi  + drzwi do oszlifowania z diabelnej żelo-lakiero-bejcy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz