Strasznie dużo się coś przez ten ostatni tydzień działo. Poprzedni weekend upłynął mi na dwóch całkowicie różnych, a jakże przyjemnych imprezach "mikołajkowych".
Sobotnia imprezka w gronie bliskich znajomych skończyła się przy grzanym winie i rozpalonym kominku. W ostatniej chwili udało mi się na nią zrobić mały prezencik dla Pani domu, który na całe szczęście bardzo się spodobał. Była to mała torebeczka/kosmetyczka w zależności od nastroju nowej właścicielki. Ile to ja się namęczyłam z moim Łucznikiem, żeby wszystko w miarę dobrze się trzymało.
Tak, tak, mam bardzo starego Łucznika po mojej mamie, w którym prawie wszystko się już popsuło, można szyć tylko jedną szerokością ściegu do przodu, albo do tyłu. Ale się udało. Miałam tylko kilka minut na zrobienie zdjęcia, ale przy okazji przedstawiam wam Majkę.
Sobotnia imprezka w gronie bliskich znajomych skończyła się przy grzanym winie i rozpalonym kominku. W ostatniej chwili udało mi się na nią zrobić mały prezencik dla Pani domu, który na całe szczęście bardzo się spodobał. Była to mała torebeczka/kosmetyczka w zależności od nastroju nowej właścicielki. Ile to ja się namęczyłam z moim Łucznikiem, żeby wszystko w miarę dobrze się trzymało.
Tak, tak, mam bardzo starego Łucznika po mojej mamie, w którym prawie wszystko się już popsuło, można szyć tylko jedną szerokością ściegu do przodu, albo do tyłu. Ale się udało. Miałam tylko kilka minut na zrobienie zdjęcia, ale przy okazji przedstawiam wam Majkę.
Gdybyście były zainteresowane taką torebeczką, to znalazłam super tutorial na tej stronce.
W niedzielę odbyło się natomiast wspaniałe scrapowo-mikołajkowe spotkanie u Tores, na którym prawie udało mi się skończyć kalendarz adwentowy, trochę już spóźniony. Wymieniałyśmy się również prezentami i dostałam wspaniały notes od Pasiakowej, niestety jeszcze nie miałam okazji zrobić mu ładnego zdjęcia. Jest wspaniale zielony :) a sama obdarowałam ją filcowanymi potworami zainspirowanymi jej rysunkami.
Ten tydzień był naprawdę bardzo długi i ciężki. Większość moich "planów" niestety została schowana pod stertą papierów, no ale nowy weekend nadchodzi.
Złą passę przełamał dzisiaj mój skarb szykując mi niesamowitą niespodziankę. A już się na niego strasznie obraziłam za brak prezentów, romantyzmu i czego to ja sobie tam nie nawymyślałam, a tu taka niespodzianka. Wchodzę do domciu a tu prawdziwa choinka, której w tym roku się nie spodziewałam. A dodatkowo okazało się, że dostałam już prezent od brodacza. Super książkę z wykrojami i przepisami na torebki. Takowych na tym blogu nie zabraknie.
A teraz czas przewertować jedną książkę, która czeka na mnie od kilku dni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz